wtorek, 26 stycznia 2010

śpię


Utworzony: 2010/01/26 13:56:31 na rysuj.pl
Dzisiaj śpię. Po prostu nie mogę się dobudzić. Gdyby nie trzeba było Σ  karmić i przewijać, to bym chyba nie wstała.
Wczoraj przywiozłam Tatę ze szpitala. Dobrze, że jest znowu z nami. A potem pani dr stwierdziła u Ω szkarlatynę. Cieszę się, że na początku tej infekcji przygarnęła go Babcia B. i jest odizolowany od Σ. Gorączka powoli spada na skutek działania antybiotyku. Wyniki krwi przepiękne, bardzo jestem z nich zadowolona.
Próbowałam wczoraj coś rysować artpenem. Dzisiaj pomacham trochę piórem bambusowym. Jeżeli nadal będzie gorzej niż źle, wracam do ołówka.
Przed chorobą starsze dziecko znalazło węgiel rysowniczy. Było bardzo rozczarowane, że nie pozwoliłam używać tego w domu. Potrafię przewidzieć katastrofę w połączeniu przedszkolaka i węgla.
Mąż się domaga przez gg, żebym go przywiozła z kolejki, jak będzie wracał z pracy z Warszawy. Nie ma problemu, VW powinien odpalić bez grymasów. Codziennie go odpalam kontrolnie, nawet jak nie muszę nigdzie jechać. Dodatkowo pomiędzy jego przednimi kołami stoi sobie kuchenka elektryczna na niewielkim biegu przykryta garnkiem do góry dnem. Co prawda na wszystkich aplikowanych mu płynach były napisy, że do minus 20 kilku, ale w tym przypadku na zimne wolę dmuchać. Ciepłym.

niedziela, 24 stycznia 2010

:)


Utworzony: 2010/01/24 19:54:17 na rysuj.pl
W czerwcu skończyłam pisać listy. Teraz nie mam już do kogo, a mejle to nie to samo, co wziąć pióro do ręki. Równie dobrze mogę zacząć pisać bloga, bo jakoś papierowy pamiętnik mnie nie ciągnie. Poza tym może będę się motywować, żeby wrzucać rysunki do galerii, skoro w domu jest nowy skaner.
Niedawno minął Dzień Babci.
Ω (mój ukochany, starszy synek, lat 5) wtedy zaczął chorować. Wieczorem zadzwonił do Babci U. i mówi:
- Mam gorączkę. Dzwonię, żeby Ci złożyć życzenia, bo mama mi kazała - zaczął. - Dużo zdrowia.
- Miłości wnuków - podpowiedziała Babcia B. teatralnym szeptem.
- Ilości wnuków - przekazał
Ω do telefonu.
- Miłości! - poprawiłam jako ta mama, co kazała, więc i tak była zamieszana w sprawę.
- Masz kochać Jo. - dodało dziecko. Jo. to pierworodny wnuczek Babci U.
Jutro pokażemy się z
Ω u pani dr i zobaczymy, co powie o jego morfologii, gorączce i innych atrakcjach, jakimi zamierzamy się pochwalić.
Nie tylko stan zdrowia dziecka mnie martwi.
Ω nie znosi zajęć plastycznych. Muszę włożyć wiele wysiłku, żeby posadzić go do farb, o kredkach nawet nie mówię, chociaż kupiłam mu następne, naprawdę fajne. Ostatnio oglądałam jego prace w przedszkolu. Ω koloruje najgorzej z całej grupy. Bazgrze kilka kresek na środku pola i zostawia resztę nieruszoną.
Mąż mnie pocieszał, że on sam złapał za kredki stosunkowo późno, dopiero pod koniec przedszkola, więc
Ω może jeszcze zainteresuje się rysowaniem. Mam taką nadzieję. Mnie w wieku Ω ciągle brakowało papieru. Bazgrałam na wszystkim, na czym tylko mi pozwolono. Często, jak nie pozwolono, też. Pamiętam arcydzieło mojego autorstwa wykonane węglem opałowym na ścianie domu z białych cegieł. Niestety rodzice nie docenili mojego zaangażowania w sztukę wielkiego formatu. Dom otynkowano. Teraz się z tego cieszę.
Wypiłam dzisiaj już trzy duże kawy. Dobrze, że zbożowe Dla samego smaku kawy z mlekiem. Powinnam coś narysować na aktualny konkurs, skoro mi tak podchodzi tematyczny napój.
Nie mogę po Świętach znaleźć torby z moim zestawem akwareli, a nie chcę znowu kraść mężowi. Mam ołówek, może wystarczy.