wtorek, 15 czerwca 2021

pogardę jak zwykle

 Dziś rano przytuliłam mocniej Σ i zachrzęściły plastikowe okularki, w których wygląda zupełnie jak minionek. Zmartwiłam się, czy ich nie zniszczyłam, ale synek uspokoił mnie.

- Tylko chwilę pobzdęgały. Wyrażają swoją pogardę, jak zwykle. 

sobota, 8 października 2016

szkolne śniadania

 Co mi się ulało przez librusa pewnego październikowego dnia


Szanowna Pani,

Ω jeśli ma kanapkę, to przynosi ją po szkole do domu i jak ją wreszcie znajdę, idzie ona do spalenia. Nie zjada nawet kanapek z nutellą, nadgryza jabłko, gniją marchewki, pomidory wyciskał na głowę kolegom, chuchał kiełbasą na koleżanki, a jogurty i banany niszczą państwowe książki i nasz plecak (bo Ω nim rzuca i to wszystko się rozmaśla w środku razem z pudełkami). Ω łaskawie spożywa batoniki. Niektóre. Pomimo własnego zaopatrzenia kradł jedzenie kolegom - niejednokrotnie miałam takie skargi ze strony innych rodziców. Po czterech latach męki z zaopatrywaniem go w gwiazdki z nieba (i nowe śniadaniówki oraz praniu plecaków), kiedy jedzenie szło do kosza lub pieca, postanowiliśmy przestać. Próbowaliśmy dawać mu pieniądze, ale kupował słodkości w sklepie poza szkołą.
Ω je solidne śniadania w domu. Dostaje butelkę wody (po zniszczeniu niezliczonych bidonów) i dziś też miał pełną, pamiętam, że sprawdziłam rano. Ma wykupione obiady. Uważam, że cztery i pół godziny (8-12:30) to nie jest czas postu szkodliwy dla dziecka bez cukrzycy. Chyba, że pęknie z zazdrości patrząc na cudze smakołyki. Ostatecznie można jeszcze zasięgnąć opinii drugiego lekarza.
Z poważaniem,
(...)

niedziela, 2 lutego 2014

metamorfoza zakończona - mówi zerg.

A starszy do średniego: Pewnie ciekawi cię, co to jest metamorfoza. (...) Wielki Post to czas naszej metamorfozy". Wszystko tonem łaskawie nauczającego mędrca. Słownictwo adekwatne.

piątek, 31 stycznia 2014

szczerze się uśmiechnęłam

W pracy dziecko (nie moje) do ojca: Powiedz jej albo ja jej będę musiał powiedzieć! (stoję obok, a w ogóle to "Pani", mój drogi! ale profesjonalny ignore)
Ojciec - mina typu "nie wiem o co cho".
Pytam chłopaka: Nie gadasz ze mną? Czemu nie możesz mi sam powiedzieć?
Chłopak: Bo mama powiedziała TACIE, żeby powiedział!
Acha.
I żart z głupia frant: A coś ty taki zasadniczy? Zespół Aspergera masz?
Ojciec - wyraźnie kiwa głową.
A ja tak sobie walnęłam i nawet nie pomyślałam, że mogą się obrazić.

zbieram 1% od znajomych i rodziny.

Wysyłałam takie oto miejle:
"Dziękujemy za poprzednie lata i znów prosimy Was o przekazanie 1% podatku na terapię naszego syna. 
Ω ma zespół Aspergera (zaburzenia ze spektrum autyzmu) i nie rozwija się równie łatwo, co większość dzieci, zwłaszcza w dziedzinie kontaktów międzyludzkich. Chłopak w testach inteligencji osiąga wyniki ponad normę, ale wielu rzeczy, które innym przychodzą naturalnie musi się wyuczyć przez ciężką pracę - swoją, terapeutów i całej rodziny. Organizacja naszego czasu kręci się w dużym stopniu wokół terapii Ω, żeby jako dorosły człowiek był w przyszłości samodzielny. Dzięki dotychczasowym staraniom radzimy sobie bez farmaceutyków a w szkole bezpieczeństwo i wsparcie zapewnia Ω dodatkowy nauczyciel tzw. wspomagający. Poza szkołą Ω stara się rozwijać swoje zainteresowania - gra w drużynie (...) w hokeju na rolkach. Oprócz tego sześć dni w tygodniu bierze udział w zajęciach pozalekcyjnych, które stanowią dla niego terapię (m. in. trening umiejętności społecznych, terapia integracji sensorycznej). Chcielibyśmy spróbować treningu zastępowania agresji, biofeedback'u, treningu słuchowego Tomatisa, metody ruchu rozwijającego Weroniki Sherborne.
Prosimy o wsparcie.
(szczegóły techniczne)
Dziękujemy i pozdrawiamy."

poniedziałek, 21 października 2013

Nagle październik.

Trochę wolę żyć, niż pisać, ale może czasem warto coś zapamiątkować. Żyć znaczy dzieciom poczytać, z mężem pograć, samej blogi pośledzić.

Najpierw o sobie. Nie może być zawsze Ω.
Do października wyrobiłam się ze zbieraniem punktów edukacyjnych obowiązkowego kształcenia ustawicznego, ale żeby zaraz jechać do izby i się rozliczać, to byłaby nadgorliwość.
Zdążyłam rzutem na taśmę biorąc udział z skompresowanej ilości szkoleń we wrześniu. Jedno szkolenie odbyłam stacjonarnie w Szczyrku. Trwało sześć dni, ale mimo moich obaw wszyscy w domu przeżyli. W szkole co prawda nawarstwiło się różnych problemów. Gruchnęła jedna afera. Naciągnęłam po powrocie. A szkolenie super, ludzie super. Takie nowe dla mnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat - pojechać gdzieś sama i nowych ludzi poznać. W dzień kursy, wieczorami testy, w góry nie poszłam ani razu. Raz pobiegałam po wsi, żeby przewietrzyć mózg i prawie stratowała mnie sarna. Raz z ekipą wybrałam się przez ulicę na wino grzane. Tyle. Ja chyba lubię być nolife'em.

Robótkowo się trochę podziało, ale w większości znowu nie mam zdjęć.






















 Na koniec nie moje, tylko Q:

niedziela, 24 marca 2013

"Kochana Nasza J!

   U nas wciąż mroźna, śnieżna zima. Żartujemy, że w tym roku nastąpi Śniegus-Dyngus. Wygląda na to, że to się sprawdzi. Będzie to jednocześnie najlepszy żart na na Prima Aprilis, bo tak się zbiegły daty w tym roku. A dzień wcześniej zmiana czasu i Rezurekcja godzinkę wcześniej...
   Wiosna zrobiła dwa dość nieśmiałe podejścia i się wycofała. Przesilenie wisi w powietrzu od miesiąca. Grypa okresowo pustoszy przedszkola i szkoły. Dzieciaki (znajome, ale uogólnienie kusi) ze spectrum autyzmu świrują. Ω niestety też i to do tego stopnia, że szkoła sama załatwiła wolontariuszy (asystentki nauczyciela do obsługi trudnego ucznia z groźnym orzeczeniem o kształceniu specjalnym). Próbowałam już dawno załatwić to we własnym zakresie, ale ani w szkole, ani w gminie, ani na Narbutta nie udało mi się uzyskać nic, prócz obietnic. (...)
   Nastrój raczej panuje szary, ale czytałam niedawno artykuł o radości płynącej z postu, który uwalnia ciało i duszę od ciężarów. Niedługo też radość Świąt. Czytałam też ciekawe rzeczy o zjawisku wierzących niepraktykujących. Przypomniałam sobie tekst jednego xiędza, że on jest nudystą tylko niepraktykującym. Mam też własny przykład, bo generalnie jestem niepraktykującą wegetarianką ;)
   Minął marzec z urodzinami Ω'sia. μ [najstarszy mój brat] nie uczestniczył, bo pojechał na narty i tym razem połamał żebra. A ja tak zorganizowałam przygotowania do imprezy, żeby Ω poczuł się gospodarzem. Wypchał kremem ciastka francuskie i umył schody mopem obrotowym (praca z przewagą zabawy), ale porzucił gości zaraz po torcie, żeby rozkoszować się prezentami. Zgodnie z moim zarządzeniem (ja rządzę [organizacją przestrzeni zwaną] sprzątaniem  a do tego prowadzi dostawanie czegokolwiek przez dzieci). Pudełka jest mi łatwiej ogarnąć w bałaganie niż zabawki o nieregularnych kształtach. W tym roku Ω dostał Carcassonne, Monopol, Angry birds planszowe i krzesełka. Kiedyś wszyscy będziemy w to grać a na razie posadzić do tego nawet Q, który sam ma mało motywacji do zabawy z dziećmi. Przyznaję jednak, że go rozumiem i że się bardzo stara.
   Zeszłej wiosny większość gości imieninowodniodzieckowych złożyła się na ogrodowy małpi gaj do wspinania się. Wyłamali się teściowie i kupili domek ogrodowy. Potem zabawa trwała całe lato, zwłaszcza dla maluchów.
   Po Świętach będziemy się szykować do urodzin Π. Może nas odwiedzisz? Napiszę mejla na adres, który A. podała nam jako Twój.
   Tylko Σ z naszych dzieciaków ma daleko do urodzin. Był za to tydzień z Babcią U. w Rabce w sanatorium. W przedszkolu tyle chorował, że Babcia postanowiła zmienić mu klimat. Pogubiłam się w jego nieobecnościach i musiałam napisać mejla do pani od rytmiki z prośbą o podliczenie należności. Σ za przedszkolem nie przepadał, ale ostatnio wybiegł do szatni z okrzykiem: "Mama! W psiedśkolku było fajosko!" A któregoś wieczoru, gdy pomodliliśmy się do Anioła Stróża i "Do Ciebie, Boże rączki podnoszę", poprosił mnie jeszcze o modlitwę "o robocie". Chodziło o mechanicznego twora, nie pracę. W przeciwieństwie do starszego brata Σ sam z siebie chce chodzić do koscioła. [Na Mszy w Niedzielę Palmową xiądz mówił w kazaniu: "Musisz, Bracie i Siostro zapytać siebie <Gdzie ja jestem? Czy w tłumie płaczących niewiast, czy pod krzyżem a może przed Piłatem wołam "Ukrzyżuj go!". Gdzie ja jestem?>" A Σ na to na głos: "W kościele!".]
   Nie będę opisywać wszystkich cyrków, które ostatnio Ω wyciął w szkole i na rekolekcjach. (...[strona A4 użalania się nad sobą w kontekście ZA, NFZ i robótek ręcznych]...)
   Zbliżają się Święta Wielkanocne, więc życzę Ci smacznego Rodzinnego Śniadanka i najlepszej dla Ciebie na tym etapie Twojej Drogi strawy duchowej.
   Całuję.
                       F.-a"

piątek, 28 grudnia 2012

Świątecznie.


 Z okazji zrobiłam stroik, a mąż poczynił spostrzeżenia. Że najkorzystniej byłoby mieć Wigilię we własnym, maleńkim, pięcioosobowym gronie, bo goście/pobyt w gościach rozstrajają Aspiego i zdecydowanie pogarsza mu się zachowanie do niemożności opanowania włącznie. W tym roku znowu najadłam się głównie wstydu przez niego, ale w gronie ściśle rodzinnym. Więcej nie dam się namówić na żadne wczasy świąteczne w górach, bo tam było jeszcze więcej ludzi i w ogóle.