niedziela, 2 września 2012

no i po wakacjach.

Nie zrobiłam zdjęcia nowym frywolitkom i jestem trochę o to na siebie zła. Trudno.

Wśród wojaży Q. stwierdził, że chyba muszę zacząć pisać bloga, skoro z upodobaniem tyle blogów czytam. W ten sposób mogłabym zatrzymywać pewne teksty dziaciarni w czasie zanim ich zapomnę.

Σ poszedł z tatusiem w góry do ruin zamku. Potem z przejęciem relacjonował nam w chatce.
- Widziałem zamek! Zabity zamek. Sczeliła do niego ajmata i jozwaliła zamek! - opowiadał ze łzami w oczach.
W ruinach baszty wśród lasu zaskoczył ojca swoją wyobraźnią dwulatka.
- W nocy ten zamek się składa. Te kawałki lecą i się łączą i jest cały, niezabity!
Zwiedziliśmy jeszcze kilka zamków, ale zamek bez armaty nie jest wart uwagi. Chyba że posiada smoczą jamę, przed wejściem której smok zieje i oczy młodzieży rozszerzają się na pół twarzy z zachwytu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kwiatki